Teledysk – ewolucja i rewolucja wideoklipu
Teledyski na przestrzeni kilkudziesięciu lat ulegały metamorfozom, które odzwierciedlały zmiany dokonujące się we współczesnej kulturze. Przejście od fabularności do oderwanego fragmentu, zmiana podejścia do erotyki czy ewolucja obrazu kobiety i mężczyzny to najważniejsze tendencje widoczne w tej dziedzinie.
Teledysk – od fabuły do fragmentu
Wideoklipy właściwie od momentu powstania przez lata 80. i 90. charakteryzowały się dużym nasyceniem fabułą. Kultowy Thriller Michaela Jacksona opowiadał historię z dreszczykiem, kiedy to chłopak zapraszający dziewczynę do kina na horror, nieoczekiwania sam zmienia się w groźnego upiora. W słynnym Last Christmas zespołu Wham! jesteśmy z kolei świadkami romansu rozgrywającego się w romantycznej scenerii. Do perfekcji swoje teledyskowe historie doprowadzała Madonna – np. w Papa don’t preach.
Kwintesencją teledyskowych historii były natomiast te promujące słynne filmy, jak np. Danger Zone Kennetha Logginsa (Top Gun), Phila Collinsa Take a look at me now (Przeciw wszystkim), Hue Lewis and The News The Power of Love (Powrót do przyszłości) czy Bryana Adamsa Do it for You (Robin Hood: Książę złodziei).
Współczesne wideoklipy prawie zupełnie rezygnują natomiast z opowiadania historii. Mamy raczej do czynienia z poetyką fragmentu, zarówno ludzkiego ciała, jak i fabuły. Przed oczami widza rozpościera się seria oderwanych, pokawałkowanych obrazów, jak np. w wideoklipach Lady Gagi. Można więc powiedzieć, że teledyski wpisują się w postmodernistyczny koniec wielkich opowieści wyjaśniających świat. Znajduje w nich odzwierciedlenie kres narracji jako sposobu rozumienia i opisywania rzeczywistości.
Wideoklip – od człowieka do robota
Inną charakterystyczną zmianą, którą można dostrzec we współczesnych wideoklipach, jest swoista erupcja mechaniki. Ludzie i wszelkie formy żywe zdają się przekształcać w dziwaczne twory przypominające roboty, choć zmiana ta nie nastąpiła natychmiast. Etapem przejściowym pomiędzy ciałem naturalnym i niejako zaprogramowanym jest ciało poddawane rygorowi systematycznego treningu. Urszula Jarecka, autorka interesujących analiz pop kultury, zauważa na przykład, że o ile w latach 80. nagość nie podlegała zbytniemu upiększaniu i pokazywano ją np. na plaży, o tyle już w latach 90. wideoklipy wprowadziły ciało w kontekście siłowni, sal treningowych czy dyskotek.
Było to zatem ciało w ruchu, gibkie, elastyczne i umięśnione, chociaż taką tendencję można dostrzec już w Physical Olivii Newton-John. W takiej odsłonie ciało często pojawia się w wideoklipach Beyonce czy Rihanny. Elementy robotyki występują natomiast w wideoklipach Lady Gagi czy Dawida Bowiego. Dziwaczność odwołuje się niejednokrotnie do form życia pozaziemskiego, jak np. w Stole The Show Kygo.
Teledysk – od erotyki do pornografii
Znamienną ewolucją, jaka zaszła w obrębie teledyskowych obrazów świata, jest oczywiście zmiana stosunku do seksualności. Od początku istnienia wideoklipów młode i piękne ciało, zwłaszcza kobiece, było stałym elementem scenerii, jednakże można tu zauważyć pewne interesujące przesunięcia. O ile bowiem w latach 80. wizualną atrakcją były dziewczęta w kostiumach kąpielowych, o tyle obecnie wykorzystuje się zupełnie inną ikonografię wskazującą na rozluźnienie obyczajów.
Jeśli weźmiemy pod uwagę wideoklipy takich kobiecych zespołów, jak The Pussycat Dolls czy Monroes (zwłaszcza Strictly physical) lub gwiazd, jak Rihanna (Umbrella), widzimy, że kobiety występują tu otwarcie w roli tancerek erotycznych. Wskazuje na to ich strój, zmysłowe ruchy i rozmaite akcesoria od pończoch, skórzanych i lateksowych wdzianek po kajdanki. Teledyski trafnie oddają w tym zakresie zmianę stosunku do seksu w kierunku coraz śmielej manifestowanej otwartości. Jednocześnie trzeba jednak zaznaczyć, że wideoklipy nigdy nie naruszają w tej mierze kulturowego tabu – nie pokazują całkowitej nagości.
Sentymentalna tęsknota za przeszłością
Z drugiej strony w najnowszych wideoklipach mamy do czynienia z nurtem powrotu do przeszłości, który można by nazwać stylistyką retro. Chodzi zwłaszcza o teledyski Adele i Lany Del Rey, niejednokrotnie kręconych w kolorystyce czarno-białej. U Adele dominuje wręcz prostota, minimalizm i nagromadzenie rekwizytów odsyłających do utraconej przeszłości, jak np. porcelanowa filiżanka z herbatą w Hello. Lana Del Rey korzysta z kolei z quasi-amatorskich technik filmików wrzucanych na YouTube’a. Jej teledyski celowo robią wrażenie nakręconych niskim budżetem zbiorów chaotycznych obrazów silnie odwołujących się jednocześnie do psychoanalizy i surrealizmu.